last minute ;)
taaa, to teraz prosze bardzo mozna sie pytac: gdzie lecim, gdzie znow to serducho tylek swoj i/lub tylki swoich bliskich bedzie wozic? ha. zgaduj zgadula. a tak w ogole to i tak "nie o to kaman" tak?
otoz bo poniewaz chodzi ze dzien ojcowy jest tak? tzn nie dzis ale wkrotce. tradycyjnie u nas sped rodzinny organizowany jest (tzn nie u nas w sensie doslownym, bo nie pod naszem goscinnem dachem, ale u nas w sensie rodzinnym ;) ), laczony z urodzinami MSowskiej Bratanicy. taaa. mneijsza o impreze (niewatpliwie fajna zreszta, o ile inna Bratowa, nie od tej Bratanicy, slynna juz BT nie spaskudzi atmosfery. taaa. ale i w tym nie sek. tzn nie w tym last minute. last minute natomiast w tym, ze mialam pomysla TFUrczego- coby Grzdyle swojemu Ukochanemu Tatuskowi wysmarowaly koszulke. no i o ile z koszulka problemu niet, bo przeciez na kazdym kroku niemalze nabyc mozna, o tyle nie moglam znalesc farbek do materialu. i co?? dzisiaj w szale rozpaczy dalam ostatnia szanse sklepowi. przyjrzalam sie dokladnie polkom slicznie oznaczonym jako "craft supplies". i co widze??? no piekne farbki w tubkach! ha!!!tadam! nabylam koszulke (bo taka z grubszej bawelny specjalnie w celu malowania byla), farbki i jeszcze przy okazji czapeczke z daszkiem, bo urodziny MS za pasem to zawsze mozna wysmarowac jeszcze Birthday Hat nie? :)
matko az sie boje. ide szukac duuuuuuzej plachty plastikowej. coby grzdylom wizja artystyczna nie przeslonila oczu i coby nie popelnily dziela sztuki na dywanie.... ;)
Dodaj komentarz